czwartek, 29 grudnia 2011

Maseczka z zielonej glinki - biocosmetics.

Hello! Dzisiaj opowiem Wam trochę o zielonej glince, którą dostałam, w ramach współpracy od Biocosmetics Polska. Dużo plusów, mało minusów, aczkolwiek kilka się znalazło. 



Zacznę od małego opisu. Więc tak glinka zielona ma wiele zastosowań, m.in.: maseczki, które wiele z nas uwielbia, można stosować ją jako pastę na włosy, do kuracji antycelulitowych, przeciw grzybicy stóp, do płukania gardła przy chorobie, do mycia zębów, do kąpieli itp.


No tak, ale jakie działanie ma glinka? Ma właściwości przyspieszające gojenie, antycelulitowe, dezynfekujące, odżywcze, ujędrniające. Każda z nas chciałaby mieć jędrną skórę, dlatego właśnie od teraz ta glinka to numer 1. na mojej liście KUB. Jeżeli chciałybyście więcej poczytać o jej działaniu, zapraszam na stronę Biosocmetics:  http://biocosmetics-polska.pl/glinki-glinka-zielona/p,34331

Zacznę od plusów, bo to jak zadziała ta glinka na moją cerę: WOOOW! Przede wszystkim po zmyciu glinki pierwsze co rzuca nam się oczy, to oszałamiające zmatowienie. Żadnych błyszczeń. Nic. Brawo! Na pewno skóra jest dużo bardziej jędrna niż była. I czujemy się jak młode Boginie :) Wszystkie ranki po 'nieprzyjaciołach' dużo szybciej nam się goją, różnorakie zadrapania, zaczerwienienia, to wszystko powoli zaczyna nam znikać. Oczywiście nie znikną od razu po zmyciu glinki, ale po jakimś czasie wyraźnie widać poprawę.
To te najlepsze cechy glinki, które mnie uwiodły.

Małymi minusami, które np. mi, absolutnie nie przeszkadzają to:
- brak opisu na opakowaniu, jak przygotować glinkę (przepisy znajdujemy na stronie firmy)
- efekt 'ściągniętej i napiętej' skóry - niektórym dziewczynom to przeszkadza - mi nie,
   ponieważ po zmyciu tej glinki i tak zaleca się wklepanie kremu nawilżającego, więc efekt
   od razu znika


Chciałabym pokazać Wam, jak ja przygotowałam glinkę. Sama wsypywałam 2,5 łyżeczki proszku. Ale uwaga! Glinkę wsypujemy plastikową łyżeczką, może być drewniana. Na pewno nie metalową, tak samo z naczyniem, w którym przygotowujemy maseczkę. Nie pytajcie dlaczego... nie wiem :P Tak jest napisane na stronie, więc przygotowałam zgodnie z zaleceniami :)







Po wsypaniu proszku, przychodzi czas na wodę. Ja używałam przegotowanej, ale już zimnej. I dodałam tyle łyżeczek, aby pasta uzyskała taką konsystencję: 


Tak przygotowaną maseczkę nakładamy na oczyszczoną buzię. Trzeba nałożyć grubą warstwę tak, aby nie zaschła, bo potem ciężko będzie nam ją zmyć. Zaleca się także spryskiwać twarz wodą, co jakiś czas.









Na ostatnich zdjęciach widać, jak maseczka zaczyna się kruszyć, to też mały minus, że przy za dużej warstwie pęka i osypuje się. Mi to w zasadzie nie przeszkadza, bo lepiej się zmywa :)

Ogółem jestem na prawdę, bardzo bardzo zadowolona z glinki. Chciałabym jej jeszcze użyć na włosy. Może przed sylwestrem :) A kiedy skończy mi się to opakowanie - zamawiam nowe. Na 100 %. Wam też serdecznie polecam, bo na prawdę warto. Nie napisałam jeszcze, ale glinka kosztuje 8,90 za 125 g produktu. Jak dla mnie, cena bardzo niska.

Jeśli jesteście ciekawe innych produktów Biocosmetics, zapraszam na ich stronę:  http://biocosmetics-polska.pl/

Używałyście kiedyś zielonej glinki? Jak efekty? A może próbowałyście innych produktów z Biocosmetics? :)

Trzymajcie się, cześć! :)


wtorek, 27 grudnia 2011

Wydłuż rzęsy, czyli przypadkowe odkrycie genialnej mascary.

Witajcie Kochane :) Jak to mówią: święta, święta i po świętach. Mam nadzieje, że jesteście zadowolone ze swoich prezentów? :> Ja ze swoich jestem i to nawet bardzo. Ale nie o prezentach mowa. Jakiś czas temu, może z 2 miesiące, a może i miesiąc zaczęłam używać mascary z Oriflame. Na początku powiedziałam sobie: 'eee, tania to i dobra nie będzie' tym bardziej, że kosmetyki z tej firmy nigdy nie królowały u mnie w domu. Dlaczego? Mama ma na nie uczulenie.  Mascarę zgarnęłam przypadkowo. Koleżanka rodzicielki kupiła ją sobie, ale po jednym użyciu stwierdziła, że jej nie pasuje i oddała ją mi. Po pierwszym użyciu powiedziałam sobie to samo, ale...

... nie odstawiłam jej na półkę, ale dalej zawzięcie 'molestowałam' każdego ranka. I absolutnie tego nie żałuję!!!! Przedstawiam Wam:

Very Me Fat Lash Mascara
Pogrubiający tusz do rzęs Very Me Fat Lash


Opis producenta: Bezkonkurencyjnie gęste rzęsy w kilka sekund. Innowacyjna szczoteczka i formuła pogrubiająca rzęsy nada Twojemu spojrzeniu magnetyczną moc.

Cena: 19,90 (cena regularna), 12,90 (cena promocyjna)
Pojemność: 8 ml.





Moja opinia: Nie wiem od czego zacząć. 

Szczerze powiem, że jeszcze nigdy nie uzyskałam tak długich i rozdzielonych rzęs, jak po użyciu tej mascary. Zapowiadała się nieciekawie, a tu takie zaskoczenie. Nie znalazłam w niej żadnej wady!!!!
Zacznę od szczoteczki, która jest silikonowa. Prosta, bez żadnych udziwnień, jak w przypadku niektórych maskar. Może nie jest do końca taka prosta. Mniej więcej w środkowej części szczoteczki jest małe zagłębienie. I tyle. Nabiera wystarczającą ilość tuszu. Nie za dużo, nie za mało. Tusz jest typowo czarny. Może zdjęcie tego tak nie oddaje, ale w tej kwestii musicie uwierzyć mi już na słowo :) Szczoteczka ma krótsze i dłuższe 'ząbki', dzięki czemu absolutnie nie skleja rzęs, a wręcz idealnie je rozdziela. Co ciekawe, po upływie kilkunastu minut, rzęsy


są bardziej rozdzielone, niż od razu po malowaniu.

Ale nie ma co pisać, od razu pokażę Wam efekty na moich rzęsach :)

bez tuszu

bez tuszu

również bez tuszu
pomalowane
pomalowane

pomalowane
od razu po pomalowaniu

efekt po upływie ok. 2-3 godzin
 (jeśli chcecie powiększyć zdjęcia wystarczy na nie kliknąć :))

I jak, zaskoczone? Osobiście jestem zachwycona tym tuszem i na ten moment jest moim ulubieńcem.

Co jeszcze ważne, a czego nie napisałam: 
-tusz się nie osypuje na rzęsy, za co zgarnia duży plus
- nie robi na rzęsach grudek, co można zauważyć na zdj. 


Jedynym jego minusem może być to, że nie podkręca rzęs. Ale nie taka jego rola, akurat on ma pogrubić. Czy mocno pogrubia? Tak sobie. Ala podoba mi się jak wydłuża i rozdziela rzęsy :)


Opowiedzcie mi o swoich ulubionych tuszach, może mój numer jeden się zmieni :) A czy ten tusz wpadł w Wasze ręce? :)
Czekam na Wasze komentarze. 

... a tymczasem zabieram się za ...





A to, żeby zająć czymś drugą rękę... :))))



'no i co się tak patrzysz? -,-'
taki tam, mały śpioch :)
Trzymajcie się ciepło, izek :)

poniedziałek, 26 grudnia 2011

TAG: 5 noworocznych kosmetycznych postanowień + rozdanie u Karolki.

W końcu przyszedł czas na postanowienia noworoczne. Zostałam otagowana przez: Calliope oraz 90karotka i bardzo Wam za to dziękuję :)


Zasady:
1.Piszemy kto zaprosił nas do zabawy.2.Podajemy 5 postanowień dotyczących kosmetyków, które mamy zamiar zrealizować w      nowym roku.3.Zapraszamy do zabawy minimum 5 kolejnych blogerek:)      Do dzieła!


Postanowień mam sporo i chciałabym, aby udało mi się je spełnić. Bez zbędnego owijania w bawełnę przechodzę do rzeczy:


1. Zorganizować sobie w pokoju małą toaletkę.
2. Nie kupować tylko dlatego, że nie kosztuje dużo.
3. Zaopatrzyć się w porządne pędzle do makijażu, np. z Eco Tools.
4. Kupić półeczki/szafeczki do pokoju na kosmetyki.
5. Powoli przestawiać się na naturalne kosmetyki.
6. Zrobić zakupy w Biochemii Urody albo na Naturalne Piękno.
7. Trochę mniej kosmetyczne, ale równie ważne - zacząć biegać i zdrowiej się odżywiać.


Z 5 postanowień wyszło 7. Wszystkie są dla mnie równie ważne i postaram się je powoli spełniać. Oby się udało. Teraz zostało mi tylko otagować inne osoby, więc...

TAGUJĘ WSZYSTKIE DZIEWCZYNY, KTÓRE JESZCZE NIE BYŁY OTAGOWANE :) wklejajcie linki do postu z tym tagiem, chętnie poczytam Wasze postanowienia! :)




_________________________________________________________________


Przy okazji zapraszam Was na rozdanie u 90karotka. A co do wygrania? 

Zasady :
1. Musisz być publicznym obserwatorem Świata Karolki;
2. Możesz dodać notkę na swoim blogu z informacją o konkursie;
3. Możesz dodać Świat Karolki do blogrolla;
4. Musisz odpowiedzieć na pytanie konkursowe, które brzmi :
Dostałaś zaproszenie na bal karnawałowy. Za co się przebierasz i dlaczego? :)

Zapraszam!!!!!! 

niedziela, 25 grudnia 2011

Haul ciuchowy i nieco kosmetyczny + najlepszy świąteczny prezent.

Cześć! Mamy pierwszy dzień świąt, który spędziłam leżąc pod kołdrą i oglądając (aktualnie) Piraci z Karaibów :) Jak minęła Wam Wigilia? Mam nadzieję, że spędziłyście ją w świetnym gronie.

W tym poście chciałabym Wam pokazać, co zakupiłam, będą w galerii. Były duże, bardzo duże wyprzedaże. Gdyby czas pozwolił, wróciłabym do domu z 3 razy większą torbą. Mam nadzieję, wybrać się do galerii jeszcze po świętach. Ale przechodzę do rzeczy. Jako że miałam kartę do H&M na 20 zł, poszłam od razu je wydać :> Wydałam 120 zł, z kartą - 100. 

1. Bordowa czapka, pochodząca z kolekcji DIVIDED by H&M. Na przecenie - tylko 10 zł. Jest dość cienka. W sam razy, aby ochronić delikatnie uszy przed wiatrem. Za taką cenę, szkoda było nie wziąć :)





2. Kolejną rzeczą, którą kupiłam były spodnie, rurki. Nogawki nie są tak ciasne jakbym chciała, ale nie są złe. W niskiej cenie, bo za 80 zł. Dość fajny kolor. Przede wszystkim bardzo wygodne i miękkie. Są też rozciągliwe. Szkoda, że nie znalazłam mniejszego rozmiaru, ale jak mocno ścisnę paskiem, są w sam raz :)




3. Ostatnią rzeczą z 'haendemu' jest fioletowa sukienka, w przecenie za 30 zł. Popełniłabym duże wykroczenie, gdybym nie zabrała jej ze sobą :) Jest genialna. Mięciutka, rozciągliwa, natomiast szkoda, że nie rozmiar mniejsza, ale... I tak ją uwielbiam :)))) Nie udało mi się jej dobrze uchwycić. Musicie uwierzyć na słowo, że jest piękna:P


4. Do ów sukienki musiałam dokupić pasek, aby związać ją sobie pod biustem. W tym celu weszłam do sklepu Forever 18 i za 15 zł kupiłam beżowy paseczek. Dopiero w domu zauważyła, że wzięłam rozm. M/L, więc jest po prostu za duży :P Ale pasuje do spodni. Dlatego...

5. ...zakupiłam drugi pasek,tym razem rozmiar S. I jest bardzo dobry :) Kupiłam go za 15 zł, przeceniony z 30, w croopie.




6. Będąc w galerii, nie przeszłam obojętnie obok FLO. Uwielbiam ten sklep. Kupiłam zwykłą czarną ramkę oraz genialny wg mnie pierścionek-wąż. 

ok. 12 zł




7. W forever 18 skusiłam się także na skarpetki :p 4 pary za 15 zł. Kiedyś już też kupowałam tam skarpetki i dlatego i tym razem zabrałam je do domu :)






8. W rossmannie zdecydowałam się na fioletowy lakier do paznokci firmy Wibo za ok. 5 zł. 

kolor taki jak w opakowaniu.
9. A także prezent dla babci. Krem do rąk z Dove, za ok. 10 zł.


10. Postanowiłam przyciemnić kolor moich włosów i zaopatrzyłam się w farbę z Schwarzkopf Palette nr 3-65 'hot czoklet', czyli gorąca czekolada :)





EFEKTY:

PRZED

PO
No i to koniec moich zakupów. Teraz czas na najlepszy prezent, który znalazł się pod choinką. Jest to pędzel do różu Eco Tools Bamboo Blush Brush. Oraz róż z Wibo.







Inne prezenty to pieniądze i multum słodyczy, które ubóstwiam, jednak że pędzel i róż jest najlepszy!!!!!!!
A jakie Wy otrzymałyście prezenty? Chętnie poczytam co dostałyście :)
Trzymajcie się, izek :)